Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które...
Szukaj wyników w...
Petrus

Zabić, jak to łatwo powiedzieć (2012) - Killing Them Softly

1 odpowiedź w tym temacie

Rekomendowane odpowiedzi

7503134.3.jpg?l=1353554960000

 

Nowy film autora "Zabójstwa Jesse'ego Jamesa przez tchórzliwego tchórzliwego Roberta Forda" rozgrywa się gdzieś na bliżej niezdefiniowanej amerykańskiej prowincji. Ulica, którą widzimy w pierwszej scenie, jest pełna śmieci powiewających na wietrze, domy popadają w ruinę. Nasi bohaterowie będą spotykać się w starych samochodach, na opustoszałych parkingach, w melinach i podejrzanych kanciapach, w których, co widać na kilometr, nikt nie zajmuje się legalnym biznesem. Ale pustką wyziera tu nie tylko z dekoracji.

 

To historia gangsterska, jakich wiele: dwóch nieudolnych opryszków ograbia uczestników gry w pokera. Ponieważ nad nielegalną grą pieczę sprawowali lokalni mafiosi, złodziei czeka zemsta z ich strony. Misję odnalezienia złodziei otrzymuje człowiek od zadań specjalnych, Jackie Cogan (Brad Pitt).

 

Dominik rozkoszuje się samą sytuacją i długo przygotowuje nas do właściwej akcji. Bohaterowie prowadzą rozwlekłe rozmowy o tym, co się wydarzyło, co należy zrobić. Rozmawiają oczywiście też o pieniądzach: negocjując cenę ze zleceniodawcą (Richard Jenkins) Cogan dowiaduje się, że i ceny na czarnym rynku spadły ze względu na kryzys. Bowiem w "Killing Them Softly" kluczowy jest wątek dotyczący polityki i ekonomii. Opowieść o napadzie i koniecznej zemście wydaje się chwilami z premedytacją sztampowa. Natomiast Dominikowi zależy, aby odnieść ją do bieżącej sytuacji: już na początku pojawiają się wstawki w postaci przemówień polityków. Słyszymy wygłaszających nadęte komunały Busha, Obamę. W jednej z ostatnich scen Obama opowiada w telewizji o równości. Jasne, wszyscy są równi - komentuje Cogan, po czym sam przystępuję do krótkiej tyrady historiozoficznej odwołując się do Jeffersona. Kończy ją zdaniem, które zostało stworzone do tego, aby funkcjonować od dziś jako poręczny cytat: Ameryka to nie kraj. To biznes.

 

Pustką zieje więc z dwóch stron tej opowieści. Z jednej strony od świata przestępczego, w którym akcję zastąpiły gesty i wystylizowana do granic możliwości przemoc. Z drugiej skrajnej strony pustka toczy wyżyny, czyli rządzących. Dominik obnaża ją z zapałem godnym innej sprawy: chyba dla nikogo nie będzie odkryciem, że równość i solidarność najlepiej się czują na ustach polityków, a nie wśród ludzi. Jednocześnie przy okazji pokazywania kryzysowej degeneracji i obnażania hipokryzji systemu, reżyser ujawnia hipokryzję samego Hollywood. Gdy Cogan cynicznie mówi, że wszyscy są równi, przypominamy sobie, że to przecież Brad Pitt, który akurat na pewno nie jest traktowany na równi z innymi. Na konferencji filmu aktor wygłasza parę banalnych uwag o tym, jak duże są różnice w społeczeństwie i jak ciężko jest wielu ludziom żyć. Jasne, kto jak kto, ale on to, jak widać, wie dużo o problemach finansowych. To kpina, choć przypuszczam, że niezamierzona, z widza. Potwierdza jedynie, jak głębokie są różnice pomiędzy 1% a całą resztą.

 

Równie na opak można odczytać tytuł: bohaterowie zabijają się nawzajem zupełnie niedelikatnie. Będzie tu scena jak w windzie z "Drive", będzie rozwalenie mózgu pokazane, wraz z lotem pocisku (sic!), w zwolnionym tempie. Towarzyszy temu muzyka: Lou Red, Johnny Cash. To rażąco wtórna estetyka. Zamierzenie nowozelandzkiego reżysera było ambitne i na pewno nie stworzył przeciętnego filmu gangsterskiego. Jednak w ostatecznym rozrachunku więcej u niego przelanej krwi niż odkrywczej refleksji o współczesnym świecie.

 

336031.1.jpg

 

336032.1.jpg

 

336033.1.jpg

 

336034.1.jpg

 

336035.1.jpg

 

336036.1.jpg

 

Obsada:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×