Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które...
Szukaj wyników w...
maksiu921

Nie ma cwaniaka nad... mechanika? Jak warsztaty samochodowe nabijają klientów w butelkę

7 odpowiedzi w tym temacie

Rekomendowane odpowiedzi

Nowy warsztat samochodowy na warszawskim Mokotowie potraktował pana Tomasza po królewsku, gdy zepsuł mu się układ wspomagania kierownicy. Mechanicy byli tak mili, że jeden chciał mu nawet udostępnić auto swojej teściowej. W ciągu kilku godzin pobytu auta w warsztacie nacięli piłą maglownicę, odpięli system ABS i włożyli papier pod "nowe" klocki hamulcowe. Cała historia nie wyszłaby na jaw, gdyby pan Tomasz nie złapał gumy...
Pan Tomasz codziennie dojeżdża 30 km do pracy w Warszawie dziewięcioletnim volkswagenem passatem. - Coś strzeliło w silniku i wyleciał płyn do wspomagania kierownicy. Dwa lata wcześniej przydarzyło mi się to samo, więc wiedziałem, że naprawa może mnie sporo kosztować - opowiada nasz czytelnik.

Warsztat na Mokotowie znał jedynie z szyldu przy ulicy. Był też inny powód: - Pojechałem tam z chciwości - przyznaje.- Szyld pojawił się niedawno, czyli warsztat jest nowy. Myślałem więc, że mniej zapłacę. Poza tym mój dotychczasowy zaufany mechanik splajtował. Poszedł pracować jako pracownik serwisu do większej firmy. Może był za uczciwy? - zastanawia się pan Tomasz.

Za samą robociznę chcieli zainkasować 1 tys. zł

Zostawił auto w nowym warsztacie i już po kilku godzinach dostał telefon od mechaników. - Twierdzili, że zepsuta jest maglownica [przekładnia kierownicza - red.]. Byli tak mili, że gdy jeden zobaczył naklejkę inwalidy na moim samochodzie, chciał dzwonić do własnej teściowej, by pożyczyć mi jej auto. Bylebym tylko wstawił samochód do ich warsztatu - opowiada. - Za samą robociznę chcieli zainkasować 1 tys. zł. Tłumaczyli, że z wymianą części wiąże się wielka operacja. Byłem skłonny uwierzyć, że przy tym moim samochodzie uhetają się, jak na budowie - mówi właściciel samochodu.

Upewnił się jednak, że bez układu wspomagania może jeszcze trochę pojeździć, więc zabrał auto i miał je wstawić następnego dnia.

Przy okazji oględzin auta okazało się też, że ma zdarte klocki hamulcowe. Mechanicy z Mokotowa zaproponowali, że od ręki wymienią je za "stówkę". - Jak za tyle, to róbcie - powiedział pan Tomasz. Ostatecznie zapłacił jednak 300 zł, bo ponoć wstawili mu świetne klocki i mieli jeszcze kłopoty z czujnikiem.

Ledwo co kierowca wyjechał z warsztatu, to musiał zawracać. Czujnik od hamulców dalej się palił. - Panie, ale on zaraz zniknie. To tak zawsze jest - tłumaczyli. Mężczyzna uwierzył i pojechał do domu. Następnego dnia miał wstawić samochód do warsztatu, aby wymienić maglownicę.

Pan Tomasz łapie gumę i trafia do innego warsztatu...

Nazajutrz o szóstej rano obudził go telefon. Jeden z mechaników dzwonił, że właśnie jedzie na giełdę i może kupić część do wymiany maglownicy, ale potrzebuje trzysta złotych. - Zajechało mi fałszem. Wcześniej mnie zapewniał, że taką maglownicę dostanie jedynie w Łodzi - relacjonuje pan Tomasz.

Traf chciał, że trzy godziny później, ledwo ruszył do pracy, złapał gumę. Niemal na gołej feldze podjechał do najbliższego warsztatu w Lesznowoli, 200 metrów od domu. Od razu wyskoczyło dwóch mechaników i odkręcili koło, by je wymienić.

- Kto panu te klocki robił? - zaczęli dopytywać się mechanicy.

- A to w takim nowym warsztacie na Mokotowie. Zapłaciłem 300 zł - odpowiedział pan Tomasz.

- 300 zł? - dziwili się mechanicy. - Za najlepsze do tego modelu zapłaciłby pan góra 150! Oni wsadzili tu klocki od innego modelu, które w ogóle nie pasowały. I żeby nie latały na wszystkie strony wsadzili pomiędzy nie papier.

- Niech pan powie, który to warsztat, to ja tam pojadę i im naj...ię. To tacy ludzie robią nam opinię krętaczy - wściekał się jeden z nich.

 

Mokotów się broni: Nie ma żadnej lipy. Zawsze przykładam nowy klocek do starego

Znajduję stronę internetową felernego serwisu na Mokotowie. "Wykwalifikowani fachowcy i szybki czas napraw sprawia, że jesteśmy godni zaufania". Opowiadam o zarzutach pana Tomasza. Natychmiast kojarzą samochód, którym przyjechał: - Ten pan u nas nic nie zrobił z maglownicą. Stwierdziliśmy tylko, co jest zepsute, powiedzieliśmy cenę i facet zrezygnował. A wstawione inne klocki? Coś tam wymienialiśmy, ale na pewno wstawiliśmy właściwe klocki. Zawsze przykładam nowy klocek do starego, sprawdzamy numery VIN, nie ma żadnej lipy - twierdzi właściciel serwisu.

- Bierzemy tylko oryginalne części. U nas, jak przyjeżdża klient do warsztatu, to ma założone zlecenie, ma do niego wgląd, pokazujemy mu stare części. Jeżeli natomiast coś mu się złego dzieje z tym autem, to niech przyjedzie. Wstawimy je na serwis poza kolejką i wszystko sprawdzimy - dodaje.

Lesznowola demaskuje: Zobaczyli auto i chcieli oskubać klienta na kasę

Pan Tomasz pokazał też mechanikom z Lesznowoli maglownicę. Okazało się, że wcale nie była uszkodzona, jak twierdził warsztat z Mokotowa, tylko celowo nacięta piłą. Właściciel warsztatu opowiada, co odkrył w samochodzie pana Tomka po interwencji mechaników z Dolnego Mokotowa: - Raz, że brakowało śruby przy jednym z kół, dwa to papiery podkładane pod klocki hamulcowe. Czujniki od ABS były odpięte - ponoć dlatego, że podepnie się je dopiero wtedy, jak się klocek hamulcowy ułoży. Kompletna bzdura! Co ma piernik do wiatraka? Dla mnie to oni go po prostu chcieli naciągnąć na kasę - tłumaczy mechanik.

Pan Tomasz zostawił auto w warsztacie. Mechanicy za 1,4 tys. zł naprawili wszystkie usterki, dodatkowo wyprostowali felgi i jeszcze załatwili dwie używane opony. Mechanik dodaje, że nie pierwszy raz słyszy o sytuacji, w której autoserwis próbuje naciągnąć klienta.

- Mnie, za przeproszeniem, szlag trafia, jak ktoś robi takie rzeczy. Nie jestem nowicjusz ani małolatek. Ja przez dziesięć lat pracowałem w Niemczech w volkswagenie, więc znam je od podszewki. A tamci? Zobaczyli, co to za auto, zobaczyli, co to za klient, to stwierdzili, że go oskubią na kasę. Dla mnie to nie ma znaczenia, czy to ksiądz, lekarz czy prezes. Traktuję wszystkich jednakowo. Najważniejsze, żeby jeździli bezpiecznie. Przecież to ja odpowiadam za ich bezpieczeństwo - mówi.

Pan Tomasz jest zadowolony z jego usług: - Samochód jeździ, klocki nie chyboczą, nic się nie świeci, a kierownica chodzi na jeden paluszek.

Jak się bronić przed nieuczciwymi mechanikami?

Zapewne nie tylko pan Tomasz stał się ofiarą nieuczciwego warsztatu. Zwykły śmiertelnik, jeśli nie jest majsterkowiczem, nie ma w zasadzie szans, by zweryfikować rzetelność mechaników. Jak więc rozpoznać, który serwis jest rzetelny? - Na to nie ma reguły. Są uczciwi i nieuczciwi mechanicy. Klient serwisu powinien jednak pamiętać, żeby wrócić tam, gdzie naprawiał auto, jeżeli pojawi się awaria. Często po takiej nieudanej wizycie machamy na to ręką, jedziemy do innego serwisu i tam dowiadujemy się, co nam zepsuli w poprzednim. Dostajemy z powrotem naprawione auto i jesteśmy szczęśliwi. To zła praktyka - mówi Marek Głombicki, właściciel serwisu samochodowego od 31 lat.

- Po pierwsze, straciliśmy pieniądze w pierwszym serwisie. Po drugie, jak nie wrócimy do takiego zakładu, to jego właściciel w życiu nie będzie wiedział, że coś takiego się wydarzyło. Nie będzie wiedział, jakiego pracownika "flejtucha" zatrudnia. To będzie miało zły wpływ na jego serwis - wyjaśnia.

Radzi też, abyśmy już na wstępie objaśnili wszystkie szczegóły naprawy. - Musimy wiedzieć, co ma zostać wymienione i naprawiane oraz za jakie pieniądze. W przeciwnym wypadku taki serwis, może "złapać frajera na wędkę", zrobić naprawę po łebkach i dać mu gwarancję do wyjazdowej bramy - wyjaśnia. Mówi, że sam prosi klientów, by wracali do jego serwisu, gdy coś się dzieje z autem lub gdy nie będą zadowoleni. - To najlepszy sprawdzian, czy nasz mechanik, blacharz czy lakiernik dobrze wykonuje swoją robotę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co za ciemnoty !!! I jeździsz sobie swoim kochanym samochodzikiem i nawet nie wiesz, że jest popsuty. Co za ludzie !!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×