Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które...
Szukaj wyników w...
Amitiel

Tawerna "Pod Zadumanym Bardem"

Brak odpowiedzi w tym temacie

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich w Tawernie "Pod Zadumanym Bardem"
31e.png
 
Temat raczej nie mówi tutaj dużo ale nadaje klimatu, został on stworzony aby ludzie tacy jak ja, czyli Ci którzy z nudów lubią popisać opowiadania, wiersze etc. Mogli się nimi pochwalić, pokazać, i dostać kreatywną odpowiedź, ocenę.
 
W Tawernie mamy kilka zasad:
 
1. Jak już krytykujemy to z sensem i motywacją.

2. Oceniamy słownie, a także w skali 1/10
3. Nie ma ograniczeń, o czym piszemy (w granicach rozsądku).
4. Opowiadania, wiersze i inne piszemy w spoilerach.



oto moje pierwsze opowiadanie takie króciutkie.

Dziennik Poszukiwacza Przygód, Dzień 24 - Noc.

Dziennik Poszukiwacza Przygód, Dzień 24 - Noc.
 
 
 Po wielu trudach i długim marszu przez kontynent Ether/Aska natknąłem się na ruiny starej świątyni kultystów, Gdzieś niedaleko miasta Goth. Powoli zapadał zmrok, a w lesie dookoła mnie tylko cienie czekające aż mój instynkt osłabnie na tyle, by mogły mnie zaatakować. Postanowiłem przenocować w ruinach, ciemność rozświetlała mi jedynie prowizoryczna pochodnia zrobiona z kija i kilku szmat namoczonych wcześniej w żywicy. Ruiny stały tutaj na tyle długo, ze mech i pnącza nieznanych mi dotychczas roślin zdążyły obrosnąć wszelkie pozostałości owego gmachu. Rozejrzałem się dookoła, wszędzie tylko kamienie, ciemność i cisza. Nie było słychać niczego, dosłownie niczego. Żadnej zwierzyny, owadów, nic; nawet moja pochodnia cichutko płonęła swoim rytmem. Penetrując dalsza cześć ruin moim oczom ukazały się nienaruszone, zarośnięte pnączami i mchem wysokie drzwi z przedziwnym ornamentem. W tej samej chwili coś usłyszałem - to nie był krzyk, a raczej świdrujący w uszach wiatr, jakby chciał mi coś przekazać. Głos rozsądku powtarzał mi w głowie : "Zawróć, nie ma tam czego szukać", lecz moja ciekawość i reszta ciała podążała w stronę drzwi. Przeszedłem kilka metrów, a drzwi, które przed paroma minutami były zamknięte - przysiągłbym na boga Arysa - otworzyły się, a ornamenty, które wykute były w kamieniu teraz tętniły bardzo jasnym, czerwonawym światłem. Dopiero teraz dostrzegłem, iż były to dwa znaki : Słonce i Wiatr. Tak, to na pewno Słonce i Wiatr. Wtem w drzwiach pojawiła się jakaś postać. Mężczyzna, silnie umięśniony, o kruczoczarnych włosach z ciemno brązowymi oczyma. Ubrany był w zdobiony czerwony habit i napierśnik ze znakiem Wiatru, a przez jego policzek i oko przebiegała blizna. Nieznajomy milczał.
W pewnym momencie jego ręka powędrowała w stronę rękojeści miecz sykną w pochwie, dorównując szybkością także wyjąłem miecz. Nieznajomy nadal milczał, uśmiechnął się tylko kącikami ust. Strach skrępował członki, zatkał gardło...
Wtem Nieznajomy ruszył do ataku, cięcie nadeszło z lewej strony, niewiele myśląc skurczyłem się w obrocie i wziąłem szybki zamach... i rozległ się przeciągły jęk zderzonego metalu który w ruinach było długo słychać.
- (Był szybki za szybki jak na jego posturę ).
Odparł mój atak, następny atak skierowany był w brzuch, odskoczyłem na dość daleko.
Szybki sus w stronę nieznajomego i mocne cięcie na ukos przez klatkę piersiową, nie zdążył odeprzeć ataku, był szybki lecz nie dość szybki.
Z opuszczoną głową nieznajomy zrobił jeszcze parę chwiejnych kroków i runął na kamienną ziemie porośniętą mchem.
Moja pochodnia zgasła gdzieś w wirze walki, lecz już nie było ciemno...
Był świt a w oddali było słychać śpiew ptaków...
 Maciej Amitiel M.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.

  • Przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×